Pomo...? Pomologia czyli owocobranie w Łańcucie
Jakie owoce lubili właściciele Łańcuta? Jakie drzewa owocowe rosły wokół zamku?
Niestety nie wiemy, jak było na początku, czyli w XVII wieku, nie zachowały się materiały, ani wzmianki o tychże. Najwcześniejsze informacje dotyczące roślinności wokół rezydencji, w tym drzew i krzewów owocowych, pochodzą z czasów Księżnej Marszałkowej, Izabelli Lubomirskiej. To ona sprowadziła wybitnych ogrodników, m.in. Ottona, do Łańcuta, by ozdobili roślinami zamek.
Z pewnością niektóre odmiany owoców rosły w Oranżerii, zaś w Pomarańczarni było kilkadziesiąt krzewów pomarańczowych dających duże zbiory. Druga oranżeria znajdowała się w Ogrodzie na Dolnem, a tam uprawiano zaś...ananasy.
Jednak dopiero pod koniec pierwszej połowy XIX wieku założono właściwy Ogród Pomologiczny przy folwarku na Dolnem. W tym celu z Niemiec już w latach trzydziestych, czyli za I Ordynata Alfreda I Potockiego, sprowadzano młode drzewka. W ciągu trzydziestu lat, łańcuckie sadownictwo tak się rozrosło i zostało spopularyzowane, że sprzedawano pochodzące stąd drzewka i owoce do innych miast ogłaszając się przy okazji w fachowych gazetach. I drukach reklamowych.
Łańcuckie owoce brały udział w wystawie sadowniczej w Krakowie w 1868 roku. Tutejsi ogrodnicy stale podnosili swoje kwalifikacje wyruszając, jak Schmidt do Lwowa, czy ogrodnik Berg do Wiednia w latach 60. XIX wieku, w celu oglądania tamtejszych ogrodów i wystaw sadowniczych. Owoce i warzywa dostarczane na stoły pałacu, zaspokajały potrzeby Gospodarzy i ich Gości, sprzedawane okolicznej ludności i co najważniejsze o rozmachu upraw owoców w Łańcucie świadczą stałe dostawy na dwór wiedeński, zwłaszcza winogron i gruszek. Nowości sadownicze sprowadzano pod koniec XIX wieku z Belgii. Nawet ogrodnicy zatrudnieni w tym ogrodzie nosili dumne miano pomologów, nie zaś ogrodników. Byli to m.in.: Schmidt, Jan Wochomurka, J. Ledoux, Hamelin sprowadzony z Paryża, od lat 30. XX wieku, do II wojny Dąbrowski.
Ogród Pomologiczny za II Ordynata zaniedbany, zaczął przynosić straty. Dopiero Roman Potocki z żoną Elżbietą z Radziwiłłów, wyprowadzili ogród z kryzysu zatrudniając wybitnego ogrodnika, Francuza J. Ledoux. Ogród został powiększony i znowu owoce stamtąd trafiały na hrabiowski stół i do lokalnej sprzedaży. Również ostatni Ordynat, Alfred III cieszył się wspaniałymi zbiorami różnych odmian jabłoni, grusz, śliw, czereśni, wiśni, moreli, brzoskwiń, porzeczek, agrestu i winorośli.
Wraz końcem II wojny światowej Ogród Pomologiczny przestał istnieć. Został wchłonięty przez rozrastające się miasto.
Kto wie, może wśród mieszkańców Łańcuta są tacy, którzy mieli przyjemność jeść owoce z sadów Potockich, a może i mają jeszcze drzewka stamtąd szczepione? Jeśli tak jest prosimy o informację. MJT wszelkie prawa zastrzeżone
Bibliografia:
Elżbieta Baniukiewicz, Park w Łańcucie, Warszawa 1972.
MJT
wszelkie prawa zastrzeżone
MJT
wszelkie prawa zastrzeżone
Szkoda że niema żadnych zdjęć bo kiedyś tam mieszkałem i było fajnie co NATO moi znajomi
OdpowiedzUsuń