W pałacowej kuchni. Lodownia.
Czy zwiedzając łańcucki Zamek zastanawialiście się kiedyś,
jak wyglądały pomieszczenie kuchenne? Gdzie się znajdowały? Jak były wyposażone i jak wyglądało
przygotowywanie w nich potraw?
W kilku kolejnych wpisach chcielibyśmy Was zaprosić na
spacer po zapleczu Zamku. Na początek pójdziemy do lodowni, która tak jak
kawiarnia, cukiernia i apteczka
stanowiły niegdyś integralną część budynków kuchennych. Początkowo
usytuowane były w pewnym oddaleniu od pałacu, z uwagi na ryzyko zaprószenia ognia.
Na przełomie XVIII i XIX w. paleniska
zostały unowocześnione i kuchnie znalazły swoje docelowe miejsce na parterze
skrzydła wschodniego Zamku.
Dawne nazwy pomieszczeń mówiły o ich przeznaczeniu. W
kawiarni parzono kawę, w apteczce, czyli skarbcu korzennym pod kluczem trzymano
herbatę, ziarno kawowe, owoce kandyzowane, korzenie czy głowy cukru, w cukierni
powstawały wety - słodkie desery.
Osobnym, ale bardzo ważnym budynkiem służącym kuchni była
też i lodownia. W styczniu i lutym, w czasie największych mrozów, trwały przy
jej urządzeniu intensywne prace. Wnętrze lodowni zagłębione w ziemi na ok. 1,5
m, wypełniane było ciętymi na stawach bryłami lodu, obkładano nim również
ściany. Dodatkowo w szczeliny sypano i ubijano odłamkami lodowe. Podłoga pomieszczenia dodatkowo wysypywane
było grubą pastwą trocin. Powstawała w ten sposób komora chłodnicza,
pozwalająca na utrzymywanie w zimnie przez cały następny rok świeżych
produktów. Zapasów lodu używano również do przyrządzania potraw w kuchni,
cukierni i przy transporcie żywności.
Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńciekawy wpis
OdpowiedzUsuń