SZKOŁA W PRZESZŁOŚCI

zdjęcie z kolekcji Muzeum-Zamek w Łańcucie
Niektóre dzieci zaczynały naukę bardzo wcześnie, bo już w wieku 5 lat i polegała ona na uczeniu czytania. Do szkół oddawano je zwykle gdy miały 7 lat. Pierwszą szkołą dla szlachty mieszkającej w mieście była szkółka parafialna, która znajdowała się przy kościele  farnym lub katedrze. Szlachcic mieszkający na wsi, nie mający dostępu do takiej szkoły, zatrudniał do nauki swoich dzieci nauczyciela.
Do szkoły parafialnej uczęszczali tylko i wyłącznie chłopcy, dziewczęta oddawano zaś do szkół statecznych, gdzie uczyły się czytania po polsku, robótek ręcznych i szycia. Majętniejsze dziewczynki uczyły się niemieckiego i francuskiego. Córki z najbogatszych rodzin, pobierały nauki w domach, a  czuwały nad nimi ochmistrzynie oraz metrowie.
Chłopcy uczyli się czytać przy pomocy elementarza, poznawali łacinę na szkolnych lekcjach. Najważniejszy jednak był katechizm. Za brak postępów w uczeniu się religii stosowano surowe kary a były to takie dolegliwości jak pozbawienie dziecka obiadu albo klęczenie.
Chłopcy poznawszy początki  łaciny, byli oddawani do szkół publicznych, które prowadzili jezuici lub pijarzy. Niekiedy w takiej szkole uczyło się nawet 1000 uczniów.

W dawnej szkole powszechnie stosowano kary. Po pierwsze używano placenty, czyli skórzanej dyscypliny którą bito w rękę za omyłki w czytaniu albo za brak ćwiczeń z pamięci. Kolejno stosowano rózgę brzozową, którą karano za brak zadanej lekcji, a wreszcie kańczugę, tjkarę dla chłopców starszych powyżej siedmiu lat, karano nią przez suknię.

Karano nie tylko za braki w wiedzy, ale też „za puszczenie bąka”, inaczej "poczęstowanie nieprzyjemnym zapachem”. Kładziono wtedy delikwenta na stołku, który wystawiano na środku szkoły, a każdy przechodzący uczeń uderzał go cholewą buta  zdjętego z nogi uderzał go.


Komentarze

Popularne posty