Obchody świąt u łańcuckich mieszczan
Jak pisze Maria Nitkiewicz w swojej książce pt. "W siedemnastowiecznym Łańcucie" przy okazji świąt na domowe przyjęcia zapraszano przyjaciół obojga płci, choć jak widać master częściej chodził na nie z czeladnikiem niż z własna małżonką.
Sama autorka zastanawia się czy zasiadano wspólnie, by spożyć przygotowane przez gospodynię smaczne świąteczne potrawy. Jedyna zachowana informacja dotyczy trochę większej uczty, wtedy białogłowy gromadziły się przy osobnym stole. Nie stroniły one od alkoholu, ale piło się przeważnie piwo i miód, czyli napoje niskoprocentowe. Mężczyźni wprawdzie palili tytoń, ale był to nałóg mało rozpowszechniony. By nie zatruwać izby dymem, wychodzili do sieni. Zabawiano się najczęściej, jeżeli było to nieliczne grono, grą w karty [...] Jednakże by zająć czymś kobiety, na pewno snuto przeróżne opowieści, może nawet czytano książki. W jednej ze spraw sądowych zeznający ujawnili dużą znajomość najnowszej literatury sowizdrzalskiej oraz bajek i przypowieści.
Skorzystaliśmy z Marii Nitkiewicz W siedemnastowiecznym Łańcucie, Łańcut 1990 r.,
Komentarze
Prześlij komentarz