Stary jak ...piernik!


Piękna i smaczna tradycja sięga średniowiecza, gdy pieczono ciasta miodowe. Ich smak i charakter zmienił się nieco po przywiezieniu przypraw korzennych z dalekiej Azji. Przede wszystkim dodawano duuużo czarnego pieprzu (ze staropolskiego pierny, czyli pieprzny), stąd nazwa pierników.
Były one zawsze symbolem dobrobytu i podawano je do wódki.
Te najszlachetniejsze ciasta były wyrabiane według tajemnej receptury dworskich lub pałacowych cukierników i piekarzy (w Krakowie był nawet cech piernikarzy), następnie surowe ciasto tygodniami, miesiącami, a nawet latami przechowywano w piwnicach. Czasem zakopywano je w ziemi.
 Były to ciasto na pierniki szczególne - zakopane, gdy w domu rodziła się córka, odkopywano, dopiero, gdy wychodziła za mąż, by na weselnym stole dla wszystkich gości starczyło wonnych ciastek.
 Prawdopodobnie i w Łańcucie już od początku Adwentu wypiekano pierniczki świąteczne, możliwe jest też, że zamkowy kucharz nie zatrzymał receptury tylko dla siebie, a nuż ktoś się skusi i je upiecze. Tylko spieszcie się, bo do Świąt już tylko 3 tygodnie, a pierniki muszą dojrzeć !!!

 
Ze starych łańcuckich zapisków kulinarnych  ...
Pierniczki korzenne
5 kubków miodu powoli ucierać w makutrze aż zbieleje wbijając po jednemu 10 żółtek. Wsypać 5 kubków pszennej i tyle kartoflanej mąki, dodać goździków korzennych i pieprzu angielskiego po skąpym. Utrzeć wszystko tak długo aż spulchnieje. Wtedy domieszać tęgą pianę z białek, zlewać w foremki papierowe olejkiem migdałowym lub oliwą smarowane i dać do pieca po chlebie. Po upieczeniu krajać ostrym nożem na kawałki poczem suszyć jeszcze aż zupełnie skruszeją.” 

Komentarze

Popularne posty