Ten dziwak szalony

Mawiano tak o Franciszku Lubomirskim, średnim synu Stanisława Herakliusza (1642-1702) i Elżbiety z Denhoffów (zm. 1702), generale wojsk koronnych. 

Był on właścicielem Łańcuta, Rzeszowa i Połonnego. To o nim hetman kozacki, Filip Orlik w 1721 roku pisał: w miasteczku wiele pustek, bo ten dziwak szalony tyraństwem swoim porozganiał ludzi. Słyszeliśmy jednak o nim, że był przedtem niezmiernie dobry, na ubogich miłosierny, wielce nabożny, lecz Żydzi go oczarowali za wypędzenie z dóbr swoich… .  Po tych wydarzeniach rządził twardą ręką i niemal wszyscy słudzy go opuścili. 
Zmienić się miał dopiero przed samą śmiercią, wtedy też często przyjmował sakramenty, oddawał długi i rozdawał jałmużny.

Co ciekawe, to właśnie Franciszek Lubomirski wydał zgodę na zwołanie w Łańcucie Waad Arba Arcot, czyli Sejmu Żydów Polskich, będącego najważniejszym organem samorządu żydowskiego w Rzeczypospolitej, zwoływanego tradycyjnie od 1580 roku. Dla łańcuckiego kahału było to duże wyróżnienie. 

Jednak już w 1710 roku Lubomirski wydał dekret przeciwko lichwie, co bezpośrednio uderzyło w interesy żydowskie, a w 1719 nakazał im opuszczenie miasta. Przywrócono Żydom prawa i przywileje tuż po jego śmierci, na mocy dokumentu wydanego przez Teodora Lubomirskiego, brata Franciszka, wydanego w 1722 roku. 

 W 1704 roku podczas walk między stronnictwami Augusta Mocnego, a Stanisława Leszczyńskiego, zamek został zajęty przez Sasa i jego sprzymierzeńców. Mieszczanie byli tym samym obciążeni wojskowymi napadami łupieżczymi.  Lubomirscy — Franciszek i jego brat Teodor opowiedzieli się za Leszczyńskim. Obaj brutalnie rozprawili się z wojskami przeciwników, łupiąc i paląc nawet tereny na ziemiach krakowskich, biorąc okupy i jeńców. 

Obaj zostali znienawidzeni nawet przez własnych poddanych, co mogło przyczynić się do późniejszej melancholii Franciszka. Choć jak wspomniano, wcześniej był dobry dla poddanych i nawet wydał dla nich przywilej na produkcję wódki we własnej gorzelni za pewną opłatą. 
 
Nie wiemy, czy to brutalna wojna, niechęć poddanych i samotność w opustoszałym zamku, czy też wydarzenia zrelacjonowane przez Filipa Orlika przyczyniły się do tragicznego końca. Oto pewnej nocy 1721 roku, w jednej z sal łańcuckiego zamku Franciszek Lubomirski odebrał sobie życie, strzelając do siebie z dwóch pistoletów. Jego ciało znalazł brat Teodor i nakazał pochować w polu bez pogrzebu, co było zgodne ówczesnymi poglądami. 

Jak głosi miejscowa legenda, ducha Franciszka spotkać można wieczorem na drodze wiodącej z Łańcuta do pobliskiej Soniny. Pojawienie się cienia czarnego jeźdźca zwiastuje stukot kopyt końskich. 

Tak twierdzą Ci, którzy widzieć go mieli.

 MJT


Bibliografia:
Maria Nitkiewicz Kopiariusz przywilejów miasta Łańcuta, Łańcut 1986.
Zbigniew Trześniowski, „Czarny skrzydlaty jeździec”
Szlak chasydzki Łańcut. Materiały Foundation for the Preservation of Jewish Heritage in Poland




Komentarze

Popularne posty