Czerwone korale

Dzieciństwo zawsze było pod wieloma względami czasem szczególnym. A to oznacza, że przeszłości nie łatwo było być dzieckiem. Zabiegi pielęgnacyjne i lecznicze mogły się w równym stopniu przyczynić do szczęśliwego przeżycia, jak i śmierci dziecka. Właściwie każdy moment życia dziecięcia był dla niego niebezpieczny, a śmiertelność była bardzo wysoka sięgająca nawet 60 % urodzeń. Ta sytuacja dotyczyła ludzi bez względu na stan, W zachowanych relacjach i pamiętnikach pojawiają się wzmianki o ogromnej trosce o zdrowie i życie dzieci czy wyrazy głębokiego żalu po stracie potomstwa. W źródłach ikonograficznych znajdziemy też dziecięce portrety trumienne. 
Przy niskiej skuteczności jaką przynosiło dawne leczenie, starano się stosowano zabiegi ochronne i przedmioty, które taką funkcję miały spełniać. 
Dziś często nie zastanawiamy się nad tym, że choroby, które głównie łączymy z medycyną, wpływały na społeczeństwo. Były to zarówno zachowania indywidualne, jak i i społeczne - pokuty, modlitwy, procesje mające na celu przebłaganie Boga.  Wszystko to było częścią dawnej kultury, podobnie jak przedmioty apotropaiczne  (z gr. apotropaios - odwracający zło), które możemy zobaczyć również w dziełach sztuki. 

Alfred i Adam Potoccy, Józef Sonntag, 1828
Muzeum-Zamek w Łańcucie
W zbiorach łańcuckiego Zamku, w Pokoju Bilardowym zobaczyć można dziecięcy wizerunek braci stryjecznych Adama i Alfreda Potockich. Chłopcy przed niemal dwustu laty mieszkali w pokojach na II piętrze w skrzydle wschodnim Zamku i choć nie zachowały się tam ślady ich obecności, to źródła ikonograficzne przechowywane w polskich muzeach pozwalają nam zaglądnąć do ich pokoju, bawialni i zobaczyć ich zabawki. Ze wspomnień wyczytać możemy jaki mieli temperament i co, jako dzieci lubili robić. Wiemy, że Adam był bardzo żywiołowy i skory do psot, a Alfred był spokojnym towarzyszem zabaw swego brata stryjecznego. 
 Adam urodził się w Łańcucie 24 lutego 1822 r., był jedynym żyjącym dzieckiem Artura Potockiego i Zofii z Branickich. Młodzi rodzice stracili wcześniej troje dzieci, ich trzyletnia córeczka Maria zmarła w łańcuckim Zamku 5 lutego 1822 r., niecałe trzy tygodnie przed narodzinami brata. Decyzją rodziców chłopiec pozostał w Łańcucie pod opieką stryja Alfreda Potockiego i jego żony Józefiny z Czartoryskich. Wychowywał się z najmłodszym synem pary, Alfredem urodzonym 29 lipca 1822 r. i ich pozostałymi dziećmi Arturem, Zofią i Julią oraz dziećmi Henryka Lubomirskiego i jego żony Teresy z Czartoryskich (siostry Józefiny). 
Zofia z Potockich Branicka pozostawiła dziecko w Łańcucie i jak głosi tradycja rodzinna zgodnie ze złożonym ślubowaniem miała spędzać z nim nie więcej jak kilka dni w roku. Świadome pozbawienie się kontaktu z dzieckiem było swoistym wotum matki, w intencji zdrowia i życia jedynaka. 
Jeśli uważnie przyglądaniem się wizerunkowi chłopców, to zobaczymy na ich szyjach sznurki koralików, często spotykany  na wizerunkach dzieci symbol.  Koral był środkiem apotropaicznym znanym w Europie od starożytności. W źródłach ikonograficznych zobaczymy dzieci z koralowymi naszyjnikami, bransoletkami, kolczyki, a w rączkach najmłodszych koralowe gryzaki oprawne w złoto lub srebro. Obok symbolu zamożności i pozycji społecznej, koral dawany był dzieciom dla ochrony przed chorobami wieku  dziecięcego i "złym okiem", co przypuszczalnie wywodzi się z greckiego mitu o Meduzie. W starożytności obok innych przypisywanych mu zalet, widziano w nim też symbol siły życia.  W chrześcijaństwie zaś jego krwistoczerwony kolor i zdolność odnawiania są interpretowane jako symbol cierpienia Chrystusa i jego zmartwychwstania
Dawne podręczniki medyczne widziały w koralu lekarstwo na epilepsję, depresję, hemoroidy i niepłodność oraz układ krążenia i wrzody. 

Komentarze

Popularne posty