Do Świąt przygotowania, czyli na początek wielkie porządki.

Okres przygotowania do świąt rozpoczynał się w połowie Wielkiego Postu. Jeśli zbiegało się to z nadejściem wiosny, zwiększała się też i intensywność prowadzonych prac, a to oznaczało to dla wszystkich osób zatrudnionych w majątku wytężone działania. A należy pamiętać, że „porządek nazywano duszą wszystkiego” i w dziewiętnastowiecznych poradnikach stawiano go w jednym rzędzie z godnością, oszczędnością i gospodarnością pani domu.

Zatem porządki! Do dzieła! Cała przestrzeń: pałac, pomieszczenia gospodarcze, składy, ogrody i folwarki trzeba było uprzątnąć po zimie. W pałacu porządkowano apartamenty właścicieli, wnętrza reprezentacyjne i pokoje dla gości, których spodziewano się w okresie świątecznym. Wyobraźmy sobie ten wysiłek, który trzeba było włożyć w uprzątnięcie niemałej przecież powierzchni. Nie zapominajcie o ilość okien czekających na umycie i podłogach do wywoskowania. I wszystko to bez użycia dostępnych dzisiaj urządzeń technicznych, która nam dziś ułatwiają pracę. Koniecznością było zatrudnianie licznej służby, znajomość rzeczy i sprawne zarządzanie wszystkimi działaniami.  

Omiatano ściany i wszystkie dekoracje, myto okna i woskowano podłogi. Ta technika stosowana i dzisiaj wymaga zaangażowania kilku osób,  jest czasochłonna mimo używania maszyn i szczotek do woskowania, część prac nadal wykonuje się ręcznie. Praca ta jest nader męcząca (…) trzeba więc do tego oddzielnego z silnem zdrowiem służącego” – pisała Karolina z Potockich Nakwaska. Jednak „woskowana podłoga nie potrzebuje polewania (wodą przy zamiataniu) ani tak częstego mycia iak zwyczayna”- znajdziemy w poradnikach z epoki.

Szkic postaci kobiecej wspartej na miotle
Teofil Kwiatkowski (1809-1891)
1838 r.
źródło polona.pl
W pomieszczeniach gospodarczych bielono ściany wapnem, uważając, że w ten sposób najłatwiej jest utrzymać czystość i porządek, szorowano póki i inne sprzęty kuchenne. Jeśli jesienią sprawdzono stan kominów i pieców nie było potrzeby prowadzenia prac w pokojach. Ze szpar w oknach wyjmowano bawełnianą tkaninę lub przędzę wełnianą, którą uszczelniano je zimą, nie zalecano używania w tym celu papieru, prędzej kitu z mąki i piasku – trudniejszego jednak do usunięcia wiosną.  Z okien ścierano, kurz, następnie myto je czystą, zimna wodą i wycierano do sucha jelonkową skórką, nigdy nie należało myć okien w słońcu. Tak samo czyszczono lustra. Dywany zmiatano szczotką ryżową, odświeżano ich kolory. Marmury zmywano woda mydlaną lub gorącym mlekiem. A ramy złocone chroniono od much pocierając je olejkiem laurowym. 
W pralniach prano firanki i pościele, nikt już nie myślał o tym, by wysyłać je w tym celu do Paryża.  "Wszelką bieliznę z prania odebraną układa się pod dawniejszą". W składach bielizny dokonywano przeglądu obrusów do wydania na świąteczne stoły. Pranie i prasowanie wymagało wysiłku i czasu, pierwsze żelazka elektryczne pojawiły się dopiero w 1882 r., a pralki w 1915. W XIX korzystano z tradycyjnych metod, tar i bali, konewek na wodę zwanych polewaczkami lub pralek tj, dwóch pojemników umieszczonych jeden w drugim wprawianych siłą mięśni w ruch obrotowy, do wyciskania używano wyżymaczek, do prasowania maglownic. Niezastąpiony pozostawał jednak duży stół obciągnięty tkaniną flanelową na którym prasowano najcenniejsze tkaniny. 

Używano żelazek w typie żelaznej sztabki z rączką, żelazek na węgiel drzewny, które były jak małe piecyki i niestety wylatywały z nich iskry, które mogły spalić szybko ubranie. Bardziej praktyczne były żelazka z duszą czyli ukrytą wewnątrz metalową sztabką, która trzeba było najpierw rozgrzać w piecu by móc prasować. W XX w. używano również żelazek spirytusowych. Zaletą wszystkich tych przedmiotów był obok ciepła duży ciężar. 

W kuchniach czyszczono naczynia. Najwięcej kłopotu sprawiały oczywiści naczynia miedziane, które z wierzchu można było wyczyścić drobno utłuczona cegła i przesianym popiołem, ale wewnątrz czyścic trzeba było delikatnie by nie zetrzeć „pobiały”, czyli warstwy cyny pokrywającej rondle, garnki i formy.
W kredensie przygotowywano nakrycia na stoły – szkło, srebra i porcelanę, tu również do czyszczenia używano sproszkowanej cegły, ale też kredy i opiłków, buraka i piasku oraz tradycyjnie wody i ługu. "Złote i srebrne sprzęty zaśniedziałe , chędożą się kredą miałko w moździerzu utartą, którą za pomocą kawałka sukna, a lepiey jeszcze irchy albo zamszu powierzchnię naczyń pocierać trzeba dopóty, dopóki czystego blasku nie ukaże, po czym wytrzeć czystą i suchą bielizną".
Biżuterię złotą i macicę perłową zalecano czyścić wodą z mydłem i szczotką,  a po dokładnym utarciu schować.
Podajemy za poradnikami "Warunkiem niezbędnym do utrzymania porządku jest mieć miejsce na każdą rzecz i każdą trzymać we właściwym miejscu". Pamiętajcie 😏.
EKŁ Przypominamy #zostańciewdomu


Komentarze

  1. Jestem zmęczona na samą myśl porządkowania czegoś tak dużego jak Zamek! Ile służby zatrudniano dawniej, by utrzymać porządek, do tego ogrody, park, stajnia? Lubię takie ciekawostki z epoki, dziękuję za artykuły!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś przerwa konserwatorska na sprzątanie Zamku trwa dwa zimowe miesiące, a liczba osób odpowiedzialnych za przygotowanie wnętrz do udostępnienia jest nieporównywalnie mniejsza. A podobnie jak kiedyś trzeba umyć okna, wyprasować firanki, odkurzyć i wywoskować podłogi i nie zapomnieć o żyrandolach. Kiedyś w Zamku pracowało około 100 osób, ich ilość oczywiści nie była stała, zależała od czasów i tego, dla ilu mieszkańców Zamek był domem. W ogrodach i szklarniach 70 osób, a w stajniach 29. Zatrudniano też pracowników sezonowych. Cieszymy się bardzo, że możemy się tutaj spotkać, zanim zobaczymy się w Muzeum. Zapraszamy!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty